Strona główna | Mapa serwisu | English version
SEZON 2011 > CIEKAWOSTKI > Artykuł - gołąb sportowy

Artykuł - gołąb sportowy

„Gołąb sportowy”- przedruk z JasNetu link-

 

Czym jest gołąb sportowy? Złośliwi zapewne powiedzą, że to gość z JasNetu zajmujący się sportem. Być może, ale nie tym razem. Chodzi bowiem o specjalny gatunek gołębia pocztowego, którego hodowla i lotowanie mają niezwykle bogatą tradycję. To zupełnie odrębna rasa tego ptaka, pochodzącego od gołębia skalnego. Wszystko zaczęło się w Belgii w XIX wieku, gdzie do dziś hodowla gołębi pocztowych jest dla niektórych osób bardzo dochodowym zajęciem. W XX wieku gołębie pocztowe „służyły” w wojsku, szczególnie podczas I wojny światowej, przenosząc wiadomości. W czasie II wojny światowej po ataku Niemiec na Polskę, władze okupacyjne nakazały likwidację wszystkich hodowli gołębi pocztowych, obawiając się, że ptaki będą przenosić meldunki.

 

Hodowla i lotowanie (czyli po prostu... wysyłanie na loty) gołębi jest niezwykle popularne na Śląsku. Nieprzypadkowo to właśnie tu lokalny zespół B.A.R. nagrał piosenkę, której refren brzmi: „Gołymbiorze, gołymbiorze, im to nic już nie pomoże, chocioż piykne dziołchy majom, to na niebo zaglondajom”. Hodowla popularna jest również w Jastrzębiu, gdzie w ramach jastrzębskiego oddziału Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych czynnie działa około stu siedemdziesięciu osób. W tym gronie jest między innymi zamieszkały w Bziu pan Jacek Orszulik, przewodniczący oddziału. - Bakcyla złapałem w wieku jedenastu lat od brata, który pod wpływem sąsiadów zaczął hodować gołębie. Na początku pojawiły się małe sukcesy w zawodach. Moje gołębie spisywały się całkiem nieźle, dlatego coraz bardziej interesowałem się tym sportem. Jednak za mój największy sukces uważam fakt, iż udaje mi się kolejne lata utrzymywać jedność w naszym związku hodowców gołębi. Wiadomo, że ile osób, tyle charakterów. A mimo to cały czas działamy i jesteśmy razem - mówi Orszulik.

 

Jako datę powstania pierwszego związku hodowców na ziemi jastrzębskiej uznaje się rok 1948, kiedy to tego typu instytucja powstała w Ruptawie pod kierunkiem Ludwika Penkali, Rudolfa Ledwonia i Joachima Sobla. Później podobne oddziały powstawały w Moszczenicy i Bziu. Jednak powstanie obecnej organizacji Jacek Orszulik datuje na rok 1980. Siedzibą stowarzyszenia jest „Dom Hodowcy” przy ul. Wyzwolenia. Legendą jastrzębskiego oddziału związku jest z kolei pan Józef Gach, mecenas hodowli i lotowania, który przez wiele lat wspierał finansowo i organizacyjnie działalność stowarzyszenia. Z własnych środków sprezentował niezwykle drogą kabinę do przewozu gołębi. Kochał te ptaki. Niestety, zmarł przed rokiem w wieku zaledwie pięćdziesięciu lat, co dla środowiska okazało się niepowetowaną stratą. Inną legendą związku jest Bolesław Ostrzołek z Jastrzębia Górnego, którego „podopieczni” mieli zaszczyt reprezentować nasze miasto na prestiżowej Olimpiadzie Gołębi Pocztowych. Za największy sukces można uznać z kolei osiągnięcie gołębia należącego do Piotra Sodzawicznego z Golasowic, który zajął drugie miejsce w międzynarodowym locie z udziałem hodowców z Polski i Czech. Ptaki leciały z belgijskiej Ostendy i wśród nich to właśnie ptak reprezentanta oddziału Jastrzębie zdobył tytuł wicemistrzowski. - To był niezwykle morderczy lot. Gołębie miały do pokonania dystans około 1100 km. Wypuściliśmy je w piątkowe południe, a pierwsze ptaki dotarły do Polski już w sobotni wieczór. Gołąb leci z prędkością mniej więcej 60 km/h, choć zdarza się prawdziwe bicie rekordów szybkości, jeśli ptakom pomaga wiatr - opisuje Jacek Orszulik.

 

Praktycznie nigdy loty nie kończą się tragicznie dla pewnej części wypuszczonych gołębi. Niektóre z nich tracą orientację i gubią się po drodze. Warto jednak pamiętać, że wciąż tajemnicą jest, w jaki sposób te ptaki potrafią z zupełnie nieznanego sobie miejsca powrócić do domu. - Gdy przyjeżdżamy na miejsce wylotu, to ptaki jeszcze w kabinach obracają się w kierunku, w którym mają lecieć - dodaje Orszulik. Przeszkodą dla gołębi są też drapieżniki, które uważają gołębie pocztowe za wyjątkowy przysmak. Jastrząb może pogardzić zwykłym dachowcem, które widujemy na co dzień. Natomiast nigdy nie przepuści okazji skonsumowania wytrenowanego gołębia sportowego. Poza tym na gołębie czyha wiele innych problemów, jak niesprzyjająca aura, silny wiatr czy ukształtowanie terenu, które nie sprzyja lotom. W jastrzębskim oddziale szczególnie zapamiętany został lot z Watykanu, gdy z uwagi na przeszkody terenowe do Jastrzębia powróciło zaledwie 5% wypuszczonych z Rzymu ptaków. Czasami zdarza się, że wyczerpany podróżą gołąb zdycha po powrocie. Ponadto miały miejsce również takie sytuacje, gdy ptak nie mając siły na lot, wraca do domu... pieszo. Poza Ostendą czy Watykanem jastrzębianie lotowali gołębie z wielu miast belgijskich i niemieckich, między innymi Hamm czy Bremy. Nieprzypadkowo często Polacy goszczą w ojczyźnie hodowli i lotowania gołębi, czyli Belgii. Tam niemal wszędzie hoduje się te ptaki. Cena za prawdziwego mistrza lotowania może dojść nawet do 200 tysięcy euro! Dlatego niektórzy hodowcy na Zachodzie przeszli na... zawodowstwo. Szczególnie zainteresowani skupowaniem mistrzowskich ptaków są Chińczycy. W Państwie Środka trwa obecnie prawdziwy boom na gołębie sportowe. Tym bardziej, że niektóre zawody z udziałem gołębi pocztowych to prawdziwa żyła złota. Ostatnio w Republice Południowej Afryki odbyła się impreza, w której główną nagrodą był milion dolarów!

 

W jaki sposób „gołymbiorze” z Jastrzębia i okolic docierają na zawody lub miejsca odlotu? Wszystko zaczyna się od załadowania ptaków do specjalistycznych kabin, w których każdy ptak ma przypisaną sobie przestrzeń. Gołębie są bardzo dobrze karmione i traktowane, stąd wielu hodowców dziwi się obrońcom praw zwierząt, którzy oskarżają ich o męczenie ptaków. A przecież gołębie pocztowe są dwa razy dziennie wypuszczane na obloty dookoła domu i niezwykłą rzadkością jest, jeśli którykolwiek nie powróci. A trudno przecież wyobrazić sobie sytuację, że źle traktowane zwierzę nie ucieknie. Kabiny z gołębiami jadą do miejsca przeznaczenia, z którego ptaki zostaną wypuszczone na lot. W zależności od wieku i doświadczenia, gołębie mają do pokonania kilkaset bądź więcej kilometrów. Są specjalnie zaobrączkowane, dzięki czemu siadając na antenie w miejscu przeznaczenia, rejestrują się w systemie zliczającym czas. Na początku lotu ptaki lecą w zespołach, które w miarę zbliżania się do domów są rozrywane na silniejsze i słabsze podgrupy. Najlepsze gołębie potrafią oderwać się od „peletonu” na kilkadziesiąt kilometrów przed celem i w ten sposób wygrać niczym kenijski czy etiopski długodystansowiec w maratonie.

 

Na pytanie, czy w przypadku gołębi pocztowych można w ogóle mówić jako o sporcie, Jacek Orszulik pewnie odpowiada, że tak. - Przecież ptaki są specjalnie szkolone. Samo parowanie samca i samicy ma na celu przekazanie jak najlepszych genów. A odpowiedni rodzice to połowa sukcesu w przypadku hodowli i przyszłego lotowania młodego gołębia. Ptaki są dwa razy dziennie wypuszczane i wówczas „kołują” ponad domem, co zapewne każdy z mieszkańców naszego widział wielokrotnie. Jest to taki swoisty trening. Ptak trenuje odpowiednie partie mięśni, które nie mogą go zawieść podczas lotu na dystansie kilkuset kilometrów. Ponadto, co może zabrzmi zabawnie, gołębie przechodzą specjalne badania antydopingowe, gdyż niektórzy hodowcy są tak bardzo nastawieni na wygraną, że „faszerują” ptaki niedozwolonymi środkami. Dokładnie takimi samymi, jakie zażywają ludzie, tylko w znacznie mniejszych dawkach - wyjaśnia prezes jastrzębskiego oddziału związku.

 

„Kariera” gołębia sportowego to okres czterech do pięciu lat. Najmłodsze gołębie, mające poniżej roku, trenują przez dziesięć tygodni od sierpnia do końca września. Natomiast te bardziej doświadczone są wysyłane na loty od maja do końca lipca. Jesień i zima to czas wystaw. W czasie jednej z nich w hali w Katowicach doszło do pamiętnej katastrofy budowlanej, w efekcie której zginęło wielu hodowców. Gołąb sportowy, który ukończy piąty rok życia, zostaje reproduktorem. Po dziesiątym roku życia ptak jest bezpłodny i wówczas przechodzi na prawdziwą „sportową emeryturę”. Zdarzają się ptaki dożywające nawet dwudziestu lat i te trzymane są przez hodowców przede wszystkim ze względu na sentyment, jakim „gołymbiorze” darzą swoich podopiecznych.

 

Hodowla gołębi pocztowych wymaga sporych nakładów finansowych. Jastrzębski oddział był przez ostatnie lata wspomagany przez wspomnianego już Józefa Gacha, jednak po jego śmierci sytuacja siłą rzeczy znacznie się pogorszyła. To właśnie koszty oraz konieczność włożenia sporej pracy odstrasza od hodowli młodsze pokolenia. Obecnie najmłodsi „gołymbiorze” mają około pięćdziesięciu lat. Następców nie widać. Dzieci mają inne rozrywki i z czasem może okazać się, że nie ma komu pozostawić schedy po sobie. Nie można ukrywać faktu, iż tradycja hodowli gołębi pocztowych może z czasem po prostu zamierać. I chyba właśnie przetrwania warto życzyć jastrzębskim hodowcom. A ptakom tylu powrotów, ilu startów.

 

 

 

www.pzhgpjastrzebie.prv.pl